czwartek, 9 lutego 2012

13 skarbów


Podczas wizyty w domu swojej babci Tanja wpada na trop wielkiej tajemnicy. Pół wieku temu, w pobliskim lesie, zaginęła dziewczynka, przyjaciółka babci, i nigdy jej nie odnaleziono. Tanja, która obdarzona jest wyjątkową zdolnością widzenia wróżek, orientuje się, że to ich dzieło. To wróżki – wcale nie takie dobre, jak te znane z innych bajek – porywają dzieci do swej krainy, by je na Ziemi zastąpić innymi, czarodziejskimi. Czy Tanja odnajdzie też pozostałe porwane i podmienione dzieci? 

***

Kolejna książka z serii, cud, miód i malinki : ) Wciągająca, zapadająca w pamięci, niezwykła... po prostu świetna. Jest to chyba moja 2 ulubiona książka, ponieważ tu cała akcja była, hm, zwrotna, zrozumiała i nie przypominająca gry komputerowej (drobny uraz do II cz. Baśnioboru). Była, mimo tematu, prawdziwa, można było swobodnie się w nią wczuć i każdy fragment można było idealnie sobie wyobrazić. Warta przeczytania, jeśli ktoś lubi fantasty, a jeśli nie to z pewnością polubi ten rodzaj książek ; ) Moja ocena: 6.

W tej chwili zaczynam kruczobór, jednak nęci mnie druga część powyższej książki: 13 zaklęć (już stoi i czeka na półeczce : )

To tyle, do zobaczyska!

poniedziałek, 6 lutego 2012

Moje opowiadanie - Magiczny dar cz.I

U mnie od tygodnia trwa szkoła, więc na czytanie czasu jest mało, ale żeby nie zaniedbywać moich obowiązków wstawię tu moje opowiadanie, które można czytać także na stronie Victor Junior. Mam nadzieję że się spodoba.


Nastał kolejny dzień, a dokładniej 4 października. Budzik jak zwykle zadzwonił o 6:30, a Klara, jak zwykle, skradła jeszcze kwadrans snu. W końcu do drzwi jej pokoju zapukała mama, piękna kobieta o długich kasztanowych włosach, spiętych w koka i wysokim wzroście. Dotknęła delikatnie ramiona córki i ciepłym głosem, wybudziła ją ze snu. Dziewczynka ociężale podniosła się z łóżka i poczłapała w stronę łazienki, gdzie od dłuższego czasu była jej starsza o 4 lata siostra – Wiola. Klara zaczęła wrzeszczeć przez drzwi aby siostra ją wpuściła do łazienki, jednak ona puszczała to mimo uszu. Po 15 minutach młodsza weszła do łazienki. Cała toaleta zajęła jej jedynie 10 minut i po tym zbiegła po schodach do kuchni, w której jej mama właśnie robiła kanapki. O 7:00 cała rodzina siedziała przy stole i jadła pyszne śniadanie, a kot Klary łasił się do wszystkich po kolei. Nagle dziewczynka usłyszała miły głosik;
  • Mogę kawałek szynki?
  • Ktoś prosił o szynkę? - rzekła w zdziwieniu. Oczy całej rodziny spoczęły na niej.
  • Wydawało ci się. - odpowiedziała ze stoickim spokojem mama
Klara tylko przytaknęła. Była pewna że ktoś coś do niej mówił.
  • Kochanie, zapomniałaś o dzisiejszym dniu? - zagadnęła
  • A co to za dzień?
  • Twoje urodziny! - uśmiechnęła się mama
Klara pomyślała głębiej. No tak! To dziś, 4 października. Odwzajemniła się uśmiechem mamie, za pamięć. Pani Monika – mama, podeszła do lodówki i wyjęła z niej mały torcik z 12 świeczkami, które z trudem się na nim mieściły. Tata zapalił wszystkie.
  • Pomyśl, życzenie i zdmuchnij świeczki. - powiedział
Dziewczynka, po chwili zastanowienia wypowiedziała w myślach życzenie i zdmuchnęła świeczki. Następnie wszyscy zaczęli śpiewać radosne sto lat! Klara czuła się wspaniale. Nic więcej jej nie trzeba było. Gdy rodzina skończyła śpiewać znów przemówił ten sam głos.
  • Wszystkiego najlepszego!
Uśmiech opuścił jej twarz. Działo się z nią coś dziwnego. Jednak nie wiedziała co. Przerwał jej głos mamy.
  • Po lekcjach pojedziemy do centrum handlowego i wybierzemy razem prezent, dobrze?
  • Tak, tak... Dzięki. - powiedziała lekko zmartwionym głosem dziewczynka.
  • Więc ubieraj się kochanie, jedziemy do szkoły. - rzekła mama
Wiolka na te słowa pobiegła do swego pokoju, aby spakować mniej lub bardziej potrzebne rzeczy, natomiast Klara w zamyśleniu zaczęła ubierać kurtkę. Myśli wirowały w jej głowie, nie potrafiła wyjaśnić źródła tego głosu. Mama wraz z Wiolą stanęły gotowe do wyjścia, więc żwawo poszła za nimi. Wiola poszła w stronę liceum, a Klara z mamą pojechały samochodem. Droga do podstawówki, w której Klara uczyła się, a pani Monika pracowała jako polonistka, była dłuższa ze względu na to iż była położona na przedmieściach. Gdy dojechały na mejsce do dzwonka pozostawało 15 minut. Pani Monika weszła do pokoju nauczycielskiego, a Klara poszła w stronę swojej klasy.

***

Drzwi zamknęły się za ostatnim domownikiem wychodzącym z domu. Luna – syjamska kotka Klary natychmiast wskoczyła na parapet kuchni z której było dokładnie widać drogę osiedlową oraz wyjazd z podwórza. Auto zaczęło powoli wyjeżdżać z garażu, a następnie ruszyło w drogę. Została sama w domu. Teraz mogła wykonać powierzone jej zadanie, podbiegła do drzwi frontowych, w które były wmontowane malutkie drzwi dla niej samej, aby w ciągu dnia swobodnie wychodzić na dwór. Zwykle jednak rzadko z nich korzystała, jednak dziś była niezmiernie szczęśliwa że jej pani namówiła rodziców na ich montaż. Kotka sprawdziła pobieżnie czy nie są zablokowane. Nie były. Zbliżyła więc szybko specjalną obrożę do ramy i wybiegła na dwór. Teraz należało przedostać się na drugą stronę ulicy. Płot miał zbyt gęsto położone pręty, jednak wystarczyło wskoczyć na jeden z murków i było się za terenem domu. Po wszystkim Luna szybko przebiegła przez ulicę i weszła do lasku. Gdy szła zapamiętywała z największą dokładnością wszystkie szczegóły by móc łatwo powrócić do domu. Po chwili marszu ujrzała koniec karłowatych iglaków. Rozpościerała się za nimi łąka i inne domy. Kotka przypomniała sobie słowa przyjaciela: „ Gdy wejdziesz na łąkę idź w lewo, w płocie przy zielonym domu będzie dziura wyszarpana przez psa. Tam jest baza.” Zaczęła podążać zgodnie z rozkazem Oskara. Po chwili znalazła się przy dziurze w płocie. Przebiegł ją zimny dreszcz. Z powodu jej wieku nigdy nie miała czynienia z psem. Jednak wiedziała że musi to zrobić. Za płotem czekał na nią Oskar.
  • Jesteś wreszcie
  • Przepraszam jeśli się spóźniłam. - powiedziała
  • Chodź za mną.
    Luna ruszyła za przyjacielem. Weszli przez uchylone okno do piwniczki, w której czekali na nich pozostali członkowie. Kotka i Oskar szybko się dosiedli. Spirit – rudy pers w podeszłym wieku zaczął.
  • Witam wszystkich. Spotkaliśmy się dziś z powodu święta zwierząt, a także dzieci, które urodziły się w to święto. Jak wiadomo te dzieci są zoomagami, czyli posiadają magiczny dar – mogą nas rozumieć...
***

Rozległ się dźwięk dzwonka kończący lekcje. Klara szybko spakowała się i ubrała kurtkę, nie mogła się wprost doczekać zakupów. Gdy już chciała schodzić na dół zauważyła mamę czekającą na nią po skończonych lekcjach.
  • Jak ona to robi? - zamyśliła się Klara idąc w jej stronę
  • Witaj kochanie! Idziemy?
  • Oj, tak!
    Nie minął kwadrans gdy obie stały u drzwi wielkiego centrum handlowego. Dziewczynka chodziła z mamą od sklepu do sklepu próbując wybrać wspaniały prezent urodzinowy. Co prawda zwykle to jej rodzice wybierali ten prezent, lecz mama uznała że Klara może to zrobić sama. Po dłuższym czasie dziewczynka wybrała: książkę, wielką poduszkę w muffinki oraz bluzkę z kotem podobnym do Luny. Gdy już zmierzały ku wyjściu córka szepnęła:
  • Kocham Cię mamo
  • Ja ciebie też słoneczko.

***

Piszcie w komentarzach, co zmienić i jak się podoba ; )
Na dziś to tyle, pa,pa!