U mnie od tygodnia trwa szkoła, więc na czytanie czasu jest mało, ale żeby nie zaniedbywać moich obowiązków wstawię tu moje opowiadanie, które można czytać także na stronie Victor Junior. Mam nadzieję że się spodoba.
Nastał kolejny dzień, a dokładniej 4 października. Budzik jak zwykle zadzwonił o 6:30, a Klara, jak zwykle, skradła jeszcze kwadrans snu. W końcu do drzwi jej pokoju zapukała mama, piękna kobieta o długich kasztanowych włosach, spiętych w koka i wysokim wzroście. Dotknęła delikatnie ramiona córki i ciepłym głosem, wybudziła ją ze snu. Dziewczynka ociężale podniosła się z łóżka i poczłapała w stronę łazienki, gdzie od dłuższego czasu była jej starsza o 4 lata siostra – Wiola. Klara zaczęła wrzeszczeć przez drzwi aby siostra ją wpuściła do łazienki, jednak ona puszczała to mimo uszu. Po 15 minutach młodsza weszła do łazienki. Cała toaleta zajęła jej jedynie 10 minut i po tym zbiegła po schodach do kuchni, w której jej mama właśnie robiła kanapki. O 7:00 cała rodzina siedziała przy stole i jadła pyszne śniadanie, a kot Klary łasił się do wszystkich po kolei. Nagle dziewczynka usłyszała miły głosik;
Klara tylko przytaknęła. Była pewna że ktoś coś do niej mówił.
Klara pomyślała głębiej. No tak! To dziś, 4 października. Odwzajemniła się uśmiechem mamie, za pamięć. Pani Monika – mama, podeszła do lodówki i wyjęła z niej mały torcik z 12 świeczkami, które z trudem się na nim mieściły. Tata zapalił wszystkie.
Dziewczynka, po chwili zastanowienia wypowiedziała w myślach życzenie i zdmuchnęła świeczki. Następnie wszyscy zaczęli śpiewać radosne sto lat! Klara czuła się wspaniale. Nic więcej jej nie trzeba było. Gdy rodzina skończyła śpiewać znów przemówił ten sam głos.
Uśmiech opuścił jej twarz. Działo się z nią coś dziwnego. Jednak nie wiedziała co. Przerwał jej głos mamy.
- Po lekcjach pojedziemy do centrum  handlowego i wybierzemy razem prezent, dobrze? 
- Tak, tak... Dzięki. - powiedziała  lekko zmartwionym głosem dziewczynka. 
- Więc ubieraj się kochanie,  jedziemy do szkoły. - rzekła mama 
Wiolka na te słowa pobiegła do swego pokoju, aby spakować mniej lub bardziej potrzebne rzeczy, natomiast Klara w zamyśleniu zaczęła ubierać kurtkę. Myśli wirowały w jej głowie, nie potrafiła wyjaśnić źródła tego głosu. Mama wraz z Wiolą stanęły gotowe do wyjścia, więc żwawo poszła za nimi. Wiola poszła w stronę liceum, a Klara z mamą pojechały samochodem. Droga  do podstawówki, w której Klara uczyła się, a pani Monika pracowała jako polonistka, była dłuższa ze względu na to iż była położona na przedmieściach. Gdy dojechały na mejsce do dzwonka pozostawało 15 minut. Pani Monika weszła do pokoju nauczycielskiego, a Klara poszła w stronę swojej klasy.
***
Drzwi zamknęły się za ostatnim domownikiem wychodzącym z domu. Luna – syjamska kotka Klary natychmiast wskoczyła na parapet kuchni z której było dokładnie widać drogę osiedlową oraz wyjazd z podwórza. Auto zaczęło powoli wyjeżdżać z garażu, a następnie ruszyło w drogę. Została sama w domu. Teraz mogła wykonać powierzone jej zadanie, podbiegła do drzwi frontowych, w które były wmontowane malutkie drzwi dla niej samej, aby w ciągu dnia swobodnie wychodzić na dwór. Zwykle jednak rzadko z nich korzystała, jednak dziś była niezmiernie szczęśliwa że jej pani namówiła rodziców na ich montaż. Kotka sprawdziła pobieżnie czy nie są zablokowane. Nie były. Zbliżyła więc szybko specjalną obrożę do ramy i wybiegła na dwór. Teraz należało przedostać się na drugą stronę ulicy. Płot miał zbyt gęsto położone pręty, jednak wystarczyło wskoczyć na jeden z murków i było się za terenem domu. Po wszystkim Luna szybko przebiegła przez ulicę i weszła do lasku. Gdy szła zapamiętywała z największą dokładnością wszystkie szczegóły by móc łatwo powrócić do domu. Po chwili marszu ujrzała koniec karłowatych iglaków. Rozpościerała się za nimi łąka i inne domy. Kotka przypomniała sobie słowa przyjaciela: „ Gdy wejdziesz na łąkę idź w lewo, w płocie przy zielonym domu będzie dziura wyszarpana przez psa. Tam jest baza.” Zaczęła podążać zgodnie z rozkazem Oskara. Po chwili znalazła się przy dziurze w płocie. Przebiegł ją zimny dreszcz. Z powodu jej wieku nigdy nie miała czynienia z psem. Jednak wiedziała że musi to zrobić. Za płotem czekał na nią Oskar.
- Jesteś wreszcie    
- Przepraszam jeśli się spóźniłam.  - powiedziała    
- Chodź za mną.    - Luna ruszyła za przyjacielem. Weszli  przez uchylone okno do piwniczki, w której czekali na nich  pozostali członkowie. Kotka i Oskar szybko się dosiedli. Spirit –  rudy pers w podeszłym wieku zaczął. 
- Witam wszystkich. Spotkaliśmy się  dziś z  powodu święta zwierząt, a także dzieci, które urodziły  się w to święto. Jak wiadomo te dzieci są zoomagami, czyli  posiadają magiczny dar – mogą nas rozumieć... 
***
Rozległ się dźwięk dzwonka kończący lekcje. Klara szybko spakowała się i ubrała kurtkę, nie mogła się wprost doczekać zakupów. Gdy już chciała schodzić na dół zauważyła mamę czekającą na nią po skończonych lekcjach.
- Jak ona to robi? - zamyśliła się  Klara idąc w jej stronę 
- Witaj kochanie! Idziemy? 
- Oj, tak! - Nie minął kwadrans gdy obie stały u  drzwi wielkiego centrum handlowego. Dziewczynka chodziła z mamą od  sklepu do sklepu próbując wybrać wspaniały prezent urodzinowy.  Co prawda zwykle to jej rodzice wybierali ten prezent, lecz mama  uznała że Klara może to zrobić sama. Po dłuższym czasie  dziewczynka wybrała: książkę, wielką poduszkę w muffinki oraz  bluzkę z kotem podobnym do Luny. Gdy już zmierzały ku wyjściu  córka szepnęła: 
- Kocham Cię mamo 
- Ja ciebie też słoneczko. 
***
Piszcie w komentarzach, co zmienić i jak się podoba ; )
Na dziś to tyle, pa,pa!